Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Biegną, by zrealizować marzenia chorych dzieci. Byli także w Pruszczu Gd. [ZDJĘCIA]

Danuta Strzelecka
Fot. Danuta Strzelecka
Na początku lipca pełni pozytywnej energii, wiary w siebie i w dobrych ludzi stanęli na Krupówkach w Zakopanym i zaczęli biec. Gdzie? Aż na Hel! 10 dni później, w piątek 14 lipca, Aleksandra i Przemek dobiegli do Pruszcza Gdańskiego. Stąd ruszyli w dalszą drogę.Cała trasa Ultramaratonu Dobrych Serc liczy ponad 700 kilometrów.

Każdego dnia pokonują trasę dłuższą niż maraton (42,195 km)! Po co to wszystko? Aleksandra Kasprzak i Przemek Koziarski lubią bieg. Biegają w maratonach, ultramaratonach, setkach. Lubią też pomagać innym. Połączyli te dwie rzeczy i tak biegną w Ultramaratonie Dobrych Serc z Zakopanego na Hel, by spełnić marzenie podopiecznego Fundacji „Mam marzenie”.

- My również chcemy pomóc chorym dzieciom - mówi Aleksandra. - Biegniemy dla Natana. Natan ma marzenie pojechać na mecz do Barcelony na mecz FC Barcelony. Ale nie tylko jego marzenie. Na drodze naszego ultramaratonu w miejscowości Lubień poznaliśmy chorą dziewczynkę, która nazywa się Marysia i chłopca Karola. Oni też mają swoje marzenia. Nie są konkretnie w fundacji, ale też razem z Przemkiem zdecydowaliśmy się na spełnienie tych marzeń. Więc po biegu zrobimy tak żeby marzenia tych dzieciaczków się spełniły.

Każdy może pomóc spełnić marzenie Natana. Wystarczy przelać przysłowiową przysłowiową złotówkę na konto Fundacji Mam Marzenie z dopiskiem Ultramaraton Dobrych Serc. Każde udostępnienie lub polubienia fanpage’a na Facebook’u może poszerzyć zasięg akcji. Im więcej osób wie, tym więcej osób może akcję wesprzeć.

Gdy w piątek Aleksandra i Przemek dobiegli do Pruszcza Gdańskiego mieli za sobą 620 km. Do pokonania całego ultramaratonu zostało im 90 km. W niedzielę koło południa planują zjawić się w Helu. Tam do dołączy do nich rodzina Przemka - żona z dwójką dziećmi. - Spędzimy kilka dni nad morzem, już wypoczywając i mocząc nogi w morzu. - mówi ze śmiechem Przemek, który na co dzień mieszka w Opolu i jest żołnierzem 10 Opolskiej Brygady Logistycznej.

Aleksandra ma trochę lepiej, bo jej narzeczony Florek jest razem z nimi przez cały czas. Wprawdzie nie biegnie, ale jest niezastąpiony.
- Jest naszym kierowcą, naszym kucharzem, naszym masażystą - mówi Aleksandra. - Bez niego byłoby trudno. Jedzie kilka kilometrów przed nami. Gdy się zatrzymujemy przygotowuje posiłek, napoje. W samochodzie mamy cały dom. Dziennie robimy ok. 60 km. To są 3 półmaratony. Jak wychodzimy rano to robimy pierwszą dwudziestkę, później Florek robi nam drugie śniadanie. Po 20 km zostaje nam tylko 40 więc maraton. Zrobimy następne 20 więc to tylko dwie dziesiątki.
- Trzeba to sobie tylko w głowie ułożyć – mówi Przemek ze śmiechem.
- I co 10 km robimy sobie zdjęcie – selvie – żeby sprawdzić jak nam się twarze zmieniają - mówi Aleksandra.
- Bladzi, wypoczęci, gdy zaczynaliśmy na Krupówkach. Zobaczymy co będzie w niedzielę - dodaje Przemek.

Do biegaczy w Pszczółkach dołączyła Patrycja, pracująca w Urzędzie Miasta w Pruszczu Gdańskim. Patrycja również biega w półmaratonach i maratonach. Biegła z Aleksandrem i Przemkiem na trasie Pszczółki – Pruszcz Gdański. - Zyskałam dużo motywacji od nowo poznanych kolegów - mówi z uśmiechem pruszczanka.

Patrycja nie jest jedyną osobą, która dołączyła do biegaczy. - Mieliśmy już sytuacje, że ktoś do nas dołączał na trasie - mówi Aleksandra - Uwielbiamy takie osoby. Ja się śmieję, że są to żywe, świeże nogi. My trochę jak wampiry. Ale tak poważnie, to świetny doping dla nas. Rozmowa z nową osobą odświeża umysł. Człowiek się czuje lepiej, bo jak biegniemy we dwoje to nie będziemy cały czas ze sobą rozmawiać. A jak jest ktoś nowy – to ok co mi ciekawego powiesz. I się zaczyna rozmowa.

Ludzie, których biegacze spotykają po drodze okazują im dużo zainteresowania. Robią też piękne przywitania.
- W miejscowości Lubień mieliśmy piękne przywitanie przez dzieciaki, które nas przeprowadziły przez miasto na rowerach. Potem w Łodzi był pan Michał, który z nami przebiegł przez całą Łódź. Przesympatyczny. Też biegacz. Przeprowadził nas przez miasto – dodaje Przemek.- Potem w Ciechocinku. - też było miłe przywitanie. Jeszcze nam załatwili masaże. Ugościli nas w hotelu. Potem na drugi dzień wybiegli z nami kawałek – w kierunku Torunia. To było idealnie. Pamiątka na całe życie

Na pytanie czy myślą już o następnym projekcie czy to jest za szybko, odpowiadają:
- Już kolega ma pomysł – rzuca ze śmiechem od razu Przemek.
- Marzenia zawsze są – dodaje Aleksandra – Je tylko trzeba realizować żeby one tak naprawdę dobrze zakwitły w sercu i potem je dobrze rozplanować.

Zobacz, jak Kuba i Wiktor na boisku spełniają swoje marzenia

od 7 lat
Wideo

Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na pruszczgdanski.naszemiasto.pl Nasze Miasto